pobierz
Transkript
pobierz
3 Witaj! Spis treÊci S∏owo wst´pu Pozdrawiam Ci´ serdecznie w Nowym Roku! Ciesz´ si´, ˝e w Duchu Ksi´dza Bosko mo˝emy rozpoczàç kolejny rok umacniania Salezjaƒskiego Ruchu M∏odzie˝owego. Nowy Rok - chcia∏oby si´ powiedzieç: „jak co roku” - przynosi nam kolejne wyzwania i znaki czasu. Ksiàdz Bosko przez osob´ Ksi´dza Genera∏a kieruje do nas „z∏otà myÊl” (w Rodzinie Salezjaƒskiej nazywana „wiàzankà”), która staje si´ dla nas konkretnym zaproszeniem. „Pozwólmy si´ prowadziç mi∏oÊci Boga, który kocha ˝ycie”. O tym jak wielkim darem jest ˝ycie nie trzeba zbytnio nikogo przekonywaç. Nie zawsze jednak wiemy, jak dobrze prze˝yç ten Bo˝y dar. Poszukujàc przewodników w ˝yciu czasami zapominamy o Tym, który jest jego najwi´kszym mi∏oÊnikiem, który wszystko czyni, abyÊmy mieli ˝ycie i to szcz´Êliwe. Je˝eli cz∏owiek zrozumie w koƒcu, ˝e Bóg mi∏uje ˝ycie. Je˝eli zrozumie, ˝e On tà mi∏oÊcià chce go przez ˝ycie prowadziç. To pozostaje jeszcze jedna wa˝na decyzja: pozwoliç, by On to uczyni∏. Na t´ decyzj´ zawsze jest dobry czas. Mo˝e w∏aÊnie karnawa∏ ze swojà kolorowà radoÊcià wzbudzi t´sknot´ za èród∏em radoÊci, która b´dzie trwaç wiecznie. Chcia∏bym zaprosiç Ci´ do naÊladowania Ksi´dza Bosko, który pomaga∏ m∏odym ludziom podejmowaç wa˝ne decyzje w ˝yciu. Mo˝e jednà z tych form pomocy stanie si´ Twoje w∏àczenie si´ w dzie∏o „Kontaktu” i podzielenie si´ doÊwiadczeniem „prowadzenia przez mi∏oÊç Boga”. Zapraszam. Ks. Mariusz Wenc∏awek sdb Rekolekcje powo∏aniowe Wydarzenia ¸àczymy pokolenia O radosnym towarzystwie Szaty liturgiczne Niezale˝noÊç i dyskrecja SamotnoÊç wÊród ludzi Byç misjonarzem Wierni do koƒca Stopka redakcyjna Kontakt - Pismo Salezjaƒskiego Ruchu M∏odzie˝owego Inspektorii Êw. Wojciecha z siedzibà w Pile. Wydawca: Salezjaƒskie Stowarzyszenie Wychowania M∏odzie˝y przy wsparciu Ministerstwa Pracy i Polityki Spo∏ecznej w ramach rzàdowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich. Redakcja: Ks. M. Wenc∏awek sdb, Ks. J. Wàsowicz sdb, M∏odzie˝. Wspó∏praca: Ks. M.T. Chmielewski sdb, Ks. A. Kucharski sdb, Ks. L. G∏ówczyƒski sdb, Foto: kl. M. Sabada, Archiwum „Kontaktu”. Sk∏ad i druk: „Typo-Offset” Pi∏a. Adres redakcji: Salezjaƒskie Stowarzyszenie Wychowania M∏odzie˝y „KONTAKT”, ul. Êw. Jana Bosko 1, 64-920 PI¸A, e-mail: [email protected]. Mo˝esz wesprzeç naszà dzia∏alnoÊç przekazujàc 1% podatku dochodowego na rzecz Salezjaƒskiego Stowarzyszenia Wychowania M∏odzie˝y Nr konta: 18 1240 1705 1111 0000 1904 1559 z dopiskiem „darowizna- 1% podatku zgodnie z art. 27 d, Kod: KONTAKT” DZI¢KUJEMY 4 Rekolekcje powo∏aniowe Zakopane 2006/2007 Tyle to mo˝e one jednak nie trwa∏y, ale faktem jest, ˝e zacz´∏y si´ 27 grudnia, wczesnym rankiem, gdy wszystko spowite by∏o jeszcze echem Cichej, Âwi´tej Nocy. Wielu spa∏o nadal utulonych czarem Êwiàtecznych prze˝yç, gdy oÊmioosobowa grupa Êmia∏ków, rozpocz´∏a d∏ugà i nieznanà drog´; niewielu z nich przypuszcza∏o, ˝e w tak krótkim czasie, doÊwiadczà tak wiele nieoczekiwanych przygód. W sk∏ad grupy wchodzi∏a: Pani „Gabrysia”, dwóch Damianów, dwóch Maçków (z przewodnikiem tatrzaƒskim, Panem Maciejem Krupà trzech!), trzech Paw∏ów, Mariusz, Tomek, i ks. Leszek. Pierwszy etap wiód∏ przed tron Królowej Polski na Jasnej Górze, gdzie uczestniczyliÊmy we Mszy Êw. Pokrzepieni duchowymi prze˝yciami oraz posi∏kiem ruszyliÊmy w dalszà drog´ na Kraków. Gdy wreszcie przeprawiliÊmy si´ przez „Zakopiank´” czeka∏o nas jeszcze jedno zadanie: odnaleêç dom Sióstr Adoratorek PrzenajÊwi´tszej Krwi Pana Jezusa w Zakopanem - KoÊcielisku. PrzypomnieliÊmy sobie, ˝e na miejscu czeka na nas ju˝ dwóch Paw∏ów z Warszawy, wi´c zadzwoniliÊmy do nich, by wyszli i czekali na nas. Gdy w koƒcu odnaleêliÊmy domniemany adres, zobaczyliÊmy dwóch m∏odych ludzi przy bramie wjazdowej. Z ulgà zatrzymaliÊmy si´ i krzykn´liÊmy: „To wy jesteÊcie z Warszawy?!?” Zdziwienie i zaskoczenie, jakie malowa∏o si´ na ich twarzach, sprowadzi∏o nas na ziemi´ i uÊwiadomi∏o, ˝e to wcià˝ nie tam, a zapytani to wcià˝ nie ci, których si´ spodziewaliÊmy! W atmosferze totalnego rozbawienia dotarliÊmy wreszcie na miejsce! By∏o ju˝ po godzinie 20.00. Modlitwy w przepi´knej kaplicy Sióstr by∏y balsamem dla zm´czonych podró˝nych a mi´kkie ∏ó˝ka przynios∏y odpoczynek utrudzonym wielogodzinnà jazdà. Choç sen nie przyszed∏ zbyt ∏atwo... Rankiem wita∏y nas jasne promienie wschodzàcego mi´dzy stokami s∏oƒca. W czasie modlitw ze zdumieniem odkryliÊmy, ˝e okno wychodzi wprost na Êpiàcego rycerza - Giewont! Po posi∏ku i porannych modlitwach wyruszyliÊmy, aby pok∏oniç si´ Matce Boskiej Fatimskiej na Krzeptówkach. Pogoda by∏a wspania∏a, a atmosfera w sanktuarium niepowtarzalna, dlatego z wielkà radoÊcià ruszyliÊmy, prowadzeni przez szefa wszystkich przewodników tatrzaƒskich pana Macieja Krup´, na podbój Zakopanego! ZwiedziliÊmy mi´dzy innymi najstarszy KoÊció∏ i Cmentarz, potem ruszyliÊmy na Guba∏ówk´! Po powrocie do domu, posi∏ku i krótkim odpoczynku, przysz∏a pora na realizacj´ najwa˝niejszego celu naszych rekolekcji: zmagania duchowe, konferencje, rozmowy, prace w grupach, adoracje i inne czynniki, które sk∏ada- jà si´ na duchowy rozwój cz∏owieka. RealizowaliÊmy materia∏y dotyczàce „Osobistego programu ˝ycia”, a temat ca∏ych rekolekcji brzmia∏: „Nie wa˝ne, ile masz lat, wa˝ne, byÊ Bo˝à mia∏ w sercu radoÊç” i zaczerpni´ty by∏ z ˝ycia b∏ogos∏awionej Piàtki Poznaƒskiej. Drugiego dnia zwiedziliÊmy Dolin´ KoÊcieliskà, trzeciego Rusinowà Polan´ i Sanktuarium Dominikanów na Jaszczurówce, a w sylwestra podeszliÊmy o godzin´ drogi od Giewontu, mogàc jednoczeÊnie bacznie obserwowaç kolejk´ na Kasprowy i sam szczyt. Przez te zaledwie 4 dni wed∏ug obliczeƒ pani Beaty, która by∏a naszym przewodnikiem przez drugà po∏ow´ naszych rekolekcji, zrobiliÊmy ok. 60 km!!! A ile˝ kilometrów przeszliÊmy rozwa˝ajàc, rozprawiajàc i rozmyÊlajàc o Bogu, w∏asnym sercu...? Tego nie da si´ zmierzyç kilometrami. To pozostanie „tajemnicà” dla ka˝dego, kto na tych rekolekcjach si´ znalaz∏. Sylwester zawsze kojarzy si´ z radoÊcià, ale my nie do koƒca tak to prze˝ywaliÊmy. WiedzieliÊmy, ˝e nast´pnego dnia b´dziemy musieli wróciç do naszych rodzin, Êrodowisk, do naszych obowiàzków i trudnoÊci. Ale sylwester sp´dzony przy ognisku, wspólnym Êpiewie, strzelaniu fajerwerkami i przede wszystkim z umieszczonà w samym centrum Mszà Êw. (o godz. 24.00) prze˝ytà wraz z Siostrami, które nas goÊci∏y, da∏a nam tyle si∏, ˝e owoce tych rekolekcji trwajà nadal i rodzà kolejne owoce dobrych uczynków, radoÊci wiary i wspólnoty. Po˝egnanie z Siostrami trwa∏o d∏ugo i by∏o wzruszajàce. Siostry bardzo nas polubi∏y i dzi´kowa∏y za Êwiadectwo. Zastanawiam si´ jak je dawaliÊmy? Hm... Ju˝ wiem! Po prostu byliÊmy sobà! Nikt nikogo nie udawa∏, ale ka˝dy wydobywa∏ ze swojego serca to, co najlepsze i dlatego by∏o w∏aÊnie tak, a nie inaczej. Jestem pewien, ˝e te rekolekcje pomogà mi zmieniç si´ na lepsze i post´powaç na drodze do chrzeÊcijaƒskiej doskona∏oÊci. Ksi´˝e Bosko?!? Ratuj, ratuj!!! Zapraszamy w przysz∏ym roku!!! Do zobaczenia! Damian Okroj z G∏ówczyc, ks. Leszek G∏ówczyƒski 5 1 Or´dzie ksi´dza Genera∏a do M∏odzie˝y z Salezjaƒskiego Ruchu M∏odzie˝owego „Moim snem jest widzieç m∏odych, którzy spotykajà Chrystusa i znajdujà w Nim sens i radoÊç ˝ycia, odpowiedê na w∏asne oczekiwania i idea∏y, ich miejsce w KoÊciele i Êwiecie. Moim snem jest widzieç was, m∏odzi Trzeciego Tysiàclecia, jako skarby obecnych czasów, rozwijajàcych w∏asne talenty oraz energie dobra ku po˝ytkowi innych, w taki sposób by odm∏odziç spo∏eczeƒstwo i KoÊció∏. Moim snem jest widzieç was misjonarzami wÊród waszych przyjació∏, czyniàc widzialnym w wydarzeniach wszystkich dni, oblicze Chrystusa, w którym ka˝dy si´ rozpoznaje”. Pe∏ny tekst Or´dzia na stronie: www.swm.salezjanie.pl. 2 SWE: Ewangelizacja na „D∏ugiej” w Gdaƒsku W dniach 27-30 grudnia odby∏o si´ XI Âwiàteczne Spotkanie Formacyjne Animatorów Salezjaƒskich Wspólnot Ewangelizacyjnych. W spotkaniu uczestniczy∏o 90 przedstawicieli wspólnot z terenu ca∏ej Polski. Czas formacji jak zwykle po∏àczony by∏ ze Êwiadectwem, tym razem m∏odzie˝ „dzieli∏a si´ wiarà” na ulicach gdaƒskiej Starówki. 3 Stowarzyszenie: „Bli˝ej sztuki, bli˝ej siebie” - Spotkanie M∏odzie˝y w Aleksandrowie Kujawskim „Wojownicy Pana” - muzyczny zespó∏ z Bydgoszczy Fordonu w dniach 14-20 stycznia zaprosi∏ do uczestniczenia w wymianie m∏odzie˝ z Litwy. Tematem spotkania by∏a muzyka religijna ze szczególnym akcentem na polskie kol´dy. Nie zabrak∏o równie˝ okazji do zaprezentowania owoców wymiany przed osobami z miejscowego WTZ-tu i dzieçmi z pó∏kolonii. 4 Oratorium: Pó∏kolonii nadszed∏ czas W wi´kszoÊci oratoriów w czasie wolnym od szko∏y zosta∏y zorganizowane stacjonarne zimowiska. W Aleksandrowie Kujawskim z wypoczynku skorzysta∏o ponad 130 dzieci. Organizacji wypoczynku podj´∏a si´ zarówno salezjaƒska parafia (80 dzieci) jak i szko∏a (50 dzieci). Sprawny i atrakcyjny przebieg zimowiska by∏ mo˝liwy dzi´ki ofiarnej i bezinteresownej pracy licznych wolontariuszy. Na zdj´ciu: Pó∏kolonie w Bydgoszczy 5 OAZA: Nabo˝eƒstwo Âwiat∏a w D´bnie Lubuskim W dniach 2-4 lutego w m∏odzie˝ z Ruchu Âwiat∏o-˚ycie zgromadzi∏a si´ na wspólnej modlitwie. Nabo˝eƒstwo Âwiat∏a zakoƒczy∏o czas „postoazy”. Rozpoczà∏ si´ czas „preoazy”. Wi´cej informacji na www.oaza-pila.salezjanie.pl. Zdj´cie ze zjazdu animatorów w Trzciƒcu. 6 ¸àczymy pokolenia O patriotyzmie, stereotypach, relacjach interpersonalnych i ... bukietach Drugie spotkanie uczestników projektu „¸àczymy pokolenia” odby∏o si´ w Aleksandrowie Kujawskim. Tematy kolejnych zaj´ç by∏y bardzo ró˝norodne. Rozpocz´liÊmy od wspólnego obejrzenia filmu zwiàzanego z tegorocznà Wiàzankà. Postrzeganie innych Zaj´cia integracyjne rozpoczynajàce cykl zaj´ç warsztatowych dotyczy∏y stereotypów oraz wzajemnego postrzegania. Spotkanie te zrealizowaliÊmy w oparciu o interaktywne metody pracy grupowej, wykorzystywane m.in. podczas mi´dzynarodowych spotkaƒ m∏odzie˝y. Sta∏ym punktem programu spotkaƒ mi´dzypokoleniowych stajà si´ natomiast warsztaty internetowe, które prowadzà m∏odsi uczestnicy spotkania. O wspó∏czesnym patriotyzmie Ciekawym doÊwiadczeniem by∏ udzia∏ w rozmowie dotyczàcej wspó∏czesnego patriotyzmu. Rozmowa to odbywa∏a si´ w formie Debaty Oxfordzkiej. Uczestnicy pe∏nili wi´c ró˝ne role: marsza∏ka, s´dziów czy te˝ publicznoÊci. Dzi´ki temu dyskusja by∏a bardzo ˝ywa i dostarczy∏a wielu emocji. Dzielàc si´ doÊwiadczeniem i wiedzà Kolejne wspólne zaj´cia oparte by∏y o zasad´ dzielenia si´ swymi doÊwiadczeniami i wiedzà. UczestniczyliÊmy wieÊ w spotkaniu poÊwi´conym Stowarzyszeniu Wspó∏pracowników Salezjaƒskich, warsztatach tworzenia bukietów, stroików i ozdób. M∏odzie˝ uczestniczàca w spotkaniu mog∏a te˝ dowiedzieç si´ kilku ciekawych wskazówek dotyczàcych zasad organizacji przyj´ç i oficjalnych spotkaƒ. Ostatnie spotkanie warsztatowe dotyczy∏o zaÊ kontaktów interpersonalnych. Kolejne spotkania Nast´pne spotkanie mi´dzypokoleniowe zaplanowane jest w marcu. Odb´dzie si´ ono w Szczecinie, gdzie w tym samym czasie trwaç b´dzie studium Wspó∏pracowników Salezjaƒskich. Natomiast ostatnie spotkanie w tym roku zaplanowaliÊmy na czerwiec, kiedy to znów zawitamy w Aleksandrowie Kujawskim. Marcin G∏uszyk 7 „Ka˝de pokolenie ma swój czas, nasze te˝.” Czym tak naprawd´ jest patriotyzm? Z czym to s∏owo kojarzy si´ ludziom dwudziestego pierwszego wieku? Czy jest ono aktualne dzisiaj, czy mo˝e moda na patriotyzm skoƒczy∏a si´ za czasów naszych dziadków i rodziców? Poj´cie to we wspó∏czesnym Êwiecie wydaje si´ niemodne i przestarza∏e, a tak naprawd´ niewiele jest s∏ów w j´zyku polskim a˝ tak aktualnych. Patriotyzm to przesz∏oÊç, ale tak˝e przysz∏oÊç. My, Polacy trzeciego tysiàclecia musimy pami´taç, ˝e idàc w przysz∏oÊç nie mo˝emy pominàç dorobku przesz∏oÊci. Za czasów naszych dziadków patriotyzm by∏ rozumiany nieco inaczej ni˝ dzisiaj. Przypatrzmy si´ przez chwil´, jak to poj´cie rozumieli oni - dziÊ schorowani i nauczeni przez ˝ycie mi∏oÊci do Ojczyzny. Spójrzmy na ich twarze, na których trud ˝ycia pozostawi∏ swoje Êlady. To za czasów swojej m∏odoÊci nasi dziadkowie musieli pozostawiç to co mieli najcenniejszego, aby S¸U˚Yå OJCZYèNIE. Druga wojna Êwiatowa zabra∏a im wiele - nie tylko plany i marzenia, ale tak˝e zdrowie a w wielu przypadkach ˝ycie. To jest pokolenie, które walczy∏o w ca∏ej Europie - Bitwa o Angli´, Monte Cassino, Bitwa o Berlin, zes∏aƒcy na Syberi´. Pozostawili po sobie wiele bezimiennych mogi∏, o których dzisiaj nikt nie wie, gdzie si´ znajdujà. W jednej ze szkó∏ Êrednich w zachodniej Polsce spotka∏em bardzo ciekawe zjawisko. Tam lekcje historii prowadzi nauczyciel wraz z Sybirakami (osobami wywiezionymi na Syberi´ w czasie drugiej wojny Êwiatowej, którzy po tu∏aczce wojennej powrócili do ukochanej Ojczyzny - Polski). Sà to ˝ywe lekcje historii, podczas których uczniowie mogà spotkaç si´ z ludêmi dotkni´tymi przez bolesne prze˝ycia. Oni nie przekazujà suchej, ksià˝kowej wiedzy, ale to co zadane im by∏o prze˝yç jako patriotom kochajàcym Polsk´ i marzàcym o powrocie do Niej. Kolejne pokolenie patriotów to nasi rodzice. Wielki przewrót na koniec lat osiemdziesiàtych dwudziestego wieku dzia∏ si´ na ich oczach, a wielokrotnie przy ich udziale. Co im zawdzi´czamy? Mo˝e tylko to, ˝e si´ nie bali z∏a i CHCIELI DOBRA dla swoich dzieci. To w∏aÊnie im zawdzi´czamy w jakiej Polsce dzisiaj ˝yjemy. Dzi´ki naszym rodzicom mamy prawa jakich oni nie mieli. Niestety nie zawsze potrafimy doceniç to co dziÊ mamy. Tak jak od pokolenia naszych rodziców zale˝a∏o w jakiej Polsce dzisiaj ˝yjemy, tak od nas zale˝y w jakiej Polsce b´dà ˝yli nasi nast´pcy. Jaki jest nasz patriotyzm, czy my kochamy naszà Ojczyzn´ i czy jesteÊmy z Niej dumni? Na szcz´Êcie nie ˝yjemy w czasach, gdy trzeba zbrojnie broniç Ojczyzny lub sprzeciwiaç si´ nieuczciwej w∏adzy. Wi´c jaki jest teraz patriotyzm? Przypomnijmy sobie jak byliÊmy dumni z tego, ˝e jesteÊmy Polakami, gdy Adam Ma∏ysz trzykrotnie wygrywa∏ Puchar Âwiata w skokach narciarskich, gdy jesienià polscy pi∏karze pokonali Portugali´ i Belgi´, a siatkarze zostali wicemistrzami Êwiata. To pi´kne chwile dla nas - Polaków, ale jak kochaç Ojczyzn´ na co dzieƒ, w „szarej rzeczywistoÊci”? KtoÊ kiedyÊ powiedzia∏: „Ci´˝ko za Ojczyzn´ umieraç, jeszcze trudniej za Nià cierpieç, ale najtrudniej dla Niej pracowaç...” Wydaje mi si´, ˝e ci wszyscy, którzy ci´˝ko pracujà dla dobra Ojczyzny dbajàc o wykszta∏cenie swoje i innych potrafiliby tak˝e, gdyby zasz∏a taka potrzeba, oddaç za Polsk´ ˝ycie z mi∏oÊci do Niej. I taki jest nasz patriotyzm. Patrioci dzisiejsi to ci, którzy ci´˝ko pracujà dla swojej Ojczyzny dbajàc o swoje wykszta∏cenie. Troszczàc si´ o swojà przysz∏oÊç, pami´tajmy o dorobku przesz∏oÊci. To od nas zale˝y, jaka b´dzie nasz kochana Polska za 20-30 lat. Pami´tajmy o tym, ˝e TERAZ JEST NASZ CZAS. Wykorzystajmy go dobrze, aby w przysz∏oÊci inni mogli powiedzieç o nas, ˝e byliÊmy i jesteÊmy patriotami kochajàcymi Polsk´. Mateusz Kopaniecki sdb Mateusz Kopaniecki jest salezjaninem, studentem Wy˝szego Seminarium Duchownego w Làdzie n. Wartà. 8 O radosnym towarzystwie... Chcia∏bym napisaç s∏ów kilka. O radosnym towarzystwie ks. Bosko. Ma si´ rozumieç. To tak na koniec karnawa∏u. Zdarzy∏o si´ Jankowi Bosko mieç k∏opoty z ... radoÊcià. Nie do wiary! - powiecie. A jednak to prawda. W listopadzie 1831 roku Janek przyby∏ do Chieri, niewielkiego miasteczka w pobli˝u Turynu. Kilkadziesiàt ulic, stare mury, kilka klasztorów i koÊcio∏ów, szko∏y i ca∏a masa robotników zwiàzanych g∏ównie z tkactwem i w∏ókiennictwem. Janek przyszed∏ tu z nadziejami. Mia∏ wreszcie dokoƒczyç szko∏´ Êrednià, ostatni próg przed upragnionym seminarium. Ju˝ od pierwszych dni zaczà∏ mu doskwieraç brak przyjació∏. Takich jak ci, których pozostawi∏ w Castelnuovo, gdzie wczeÊniej pobiera∏ nauk´. I to wcale nie dlatego, ˝e nie by∏o okazji, aby si´ z kimÊ zaprzyjaêniç. Sta∏o si´ tak raczej dlatego, ˝e Janek nosi∏ w sobie pewien program. Uwa˝a∏, ˝e ludzie w jego wieku dzielà si´ na dobrych, oboj´tnych i z∏ych. Od z∏ych, trzeba uciekaç, jak tylko si´ ich spotka. Z oboj´tnymi przystawaç w miar´ potrzeby. Z dobrymi zawiàzaç prawdziwe wi´zi. A poniewa˝ jak sam wspomina: „W Chieri nie zna∏em nikogo, postanowi∏em z nikim si´ nie zaprzyjaêniaç!”. Postanowiç to jedno, a wykonaç... Jako „Nowy” Janek zosta∏ wzi´ty pod obstrza∏ co lepszych miejskich „grandziarzy”. Ciàgn´li go do teatru z nieprzyzwoitymi spektaklami, próbowali pozbawiç pieni´dzy zapraszajàc do podwórkowego hazardu, namawiali na kradzie˝ owoców w okolicznych sadach i ryb w stawach. Jeden z takich „kolegów” namawia∏ Janka, aby okrad∏ w∏aÊcicielk´ w∏asnej stancji. To z takich powodów Jankowi brakowa∏o prawdziwych przyjació∏. Odmiana losu przysz∏a wraz z rozpocz´ciem zaj´ç w szkole. Janek od razu by∏ u siebie. Tymczasem miej- scowi „gangsterzy”, którzy musieli zasiàÊç w ∏awkach, nie celowali w lekcjach. Obsiadywali wi´c „Nowego” wokó∏ i kazali dyktowaç sobie wypracowania, g∏oÊno rozwiàzywaç zadania, przygotowywaç za nich zadane tematy. Janek czu∏ si´ troch´ jak mistrz i nauczyciel, ale szybko zrozumia∏, ˝e utwierdza swych klientów w lenistwie i niewiedzy. I wtedy przystàpi∏ do ataku, który przysporzy∏ mu w koƒcu prawdziwych przyjació∏. Zacz´∏o si´ od pomocy w lekcjach, t∏umaczeƒ jak poradziç sobie z trudnoÊciami. Metoda si´ spodoba∏a, a Janek szubko zdoby∏ autorytet u wielu. To przecie˝ on by∏ tym, który wie, potrafi, pomo˝e. Powoli zawiàzywa∏y si´ kole˝eƒskie wi´zi. Zw∏aszcza z tymi, którzy zacz´li go szukaç nawet wtedy, gdy nie mieli do odrobienia ˝adnych lekcji. Po prostu chcieli z nim byç. Zawiàza∏a si´ grupa ludzi, którzy chcieli byç razem. I tak Janek z „Nowego” sta∏ si´ przywódcà, punktem odniesienie dla rówieÊników. Zna∏ ju˝ smak tej przygody, tak przecie˝ traktowano go w dzieciƒstwie w Becchi i w Castelnuovo. Co wi´cej, wiedzia∏ jak dobrze wykorzystaç swà pozycj´. „Tej grupie - wspomina ks. Bosko - nadaliÊmy nazw´ «Towarzystwo weso∏oÊci». Bo takie te˝ by∏o zdanie: prowadziç takie rozmowy, szukaç takich ksià˝ek, które rozbudzaç b´dà radoÊç. Zabronione by∏o jedynie to, co mog∏o powodowaç smutek i melancholi´, zw∏aszcza rzeczy przeciwne prawu Bo˝emu. Kto przeklina∏ lub prowadzi∏ nieprzyzwoite rozmowy, musia∏ opuÊciç nasze towarzystwo.” O dziwo du˝a grupa m∏odych, chcia∏a takich spotkaƒ i takiego towarzystwa. A Janek? Jak sam wspomina: „By∏em ich ulubieƒcem i autorytetem; czcili mnie jak wojsko swego kapitana”. Powoli ch∏opcy godzili si´ te˝ na inne rzeczy, np. udzia∏ w katechezie, nabo˝eƒstwa, modlitwy, a nawet wys∏uchanie konferencji, pójÊcie do spowiedzi, czy te˝ udzielanie sobie upomnieƒ braterskich. Dlaczego o tym opowiadam? Ks. Mariusz mówi∏, ˝e ten „Kontakt” jest taki karnawa∏owy. Karnawa∏ niesie radoÊç. Nie aby moralizowaç, ale... Jak jà prze˝yjesz? W jakim towarzystwie? Co Ci przyniesie? My ludzie z kr´gu ks. Bosko mo˝emy naÊladowaç go tak˝e w ma∏ych sprawach. A mo˝e one sà wielkie. Kto wie na co Was namówià, aby dobrze si´ bawiç... Odmowa boli. A przecie˝ mo˝e z niej wyrosnàç „Towarzystwo weso∏oÊci” Ks. Marek T. Chmielewski sdb 9 Cz´Êç II SZATY LITURGICZNE Króluj nam Chryste!!! Drodzy Ministranci i sympatycy LSO!!! Bardzo mi mi∏o, ˝e ponownie mog´ si´ z Wami spotkaç na ∏amach „Kontaktu”. Mam nadziej´, ˝e spodoba∏ si´ Wam mój pomys∏ odÊwie˝enia, poszerzenia i dowiedzenia si´ czegoÊ nowego o tym, co stanowi naszà codziennoÊç. Zgodnie z obietnicà poni˝ej znajdziecie troszk´ informacji na temat szat liturgicznych i przedmiotów u˝ywanych w liturgii. Bez nich prze˝ywanie Mszy Âwi´tej i nabo˝eƒstw nie tylko by∏oby mniej estetyczne i zrozumia∏e, ale cz´sto utrudnia∏oby spotkanie z Panem Bogiem i w∏aÊciwe rozumienie tego, w czym uczestniczymy. Dzi´ki szatom i przedmiotom liturgia staje si´ bardziej czytelna i zrozumia∏a, ale równie˝ wprowadza nas w pi´kny Êwiat spotkania z Bogiem, przybli˝ajàc Go do nas i pomagajàc spotkaç si´ nam z Jego tajemnicà. O ka˝dà wi´c z szat i o ka˝dy przedmiot s∏u˝àcy nam w liturgii powinniÊmy si´ troszczyç i dbaç, by naprawd´ pomaga∏y nam w spotkaniu z Panem Bogiem a nie stawa∏y si´ dla nas przyczynà rozproszenia i odwrócenia uwagi od spotkania z Nim. ˚ycz´ przyjemnej lektury! ks. Pawe∏ Stefaƒski sdb 1. Alba Pierwotnie oznacza∏a u Rzymian bia∏à szat´ spodnià. W zastosowaniu koÊcielnym oznacza∏a bia∏à szat´ przeznaczonà dla duchowieƒstwa przy pewnych obrz´dach. Synod Kartagiƒski (398) przepisa∏ jà diakonom, ale tylko w czasie mszy (tempore oblationis) i przy czytaniu Ewangelii (tempore lectionis). Diakoni nosili alb´ o szczególnym kroju i ze specjalnego materia∏u. Papie˝ Leon IV poleci∏ (IX w.) sprawowaç msz´ w specjalnie skrojonej albie. Od X w. datuje si´ u˝ywanie alby jedwabnej, a nast´pnie ozdabianej haftami zwanymi parurami (z przodu, na r´kawach, z ty∏u, a tak˝e na humerale, zdobiono je per∏ami, b∏aszkami, haftowano herby fundatorów (w XVII w. tiul, koronki). Uprzednio alba by∏a zarezerwowana dla prezbiterów, diakonów i subdiakonów w czasie sprawowania Eucharystii, po Vat. II alb´ mogà u˝ywaç tak˝e ministranci, lektorzy, akolici. Bioràc pod uwag´ symbolik´ bia∏ej szaty, przypominajàcà chrzest i czystoÊç duszy, a tak˝e fakt, ˝e nosimy jà podczas sprawowania najÊwi´tszych tajemnic, nale˝y dbaç o to, aby alba by∏a zawsze „bia∏à szatà”, a nie bia∏o-czarnà od brudu lub pomi´ta. 2. Cingulum Wyra˝enie ∏ac. = pasek. W staro˝ytnoÊci by∏ zwyczaj przepasywania si´ przy publicznych wystàpieniach. Papie˝ Celestyn w liÊcie(Epistol.4,1,2 PL 50,430) do biskupów Galii nawiàza∏ do znaczenia pasa odwo∏ujàc si´ do ¸k 12,35; „niech biodra wasze b´dà przepasane”, i wskaza∏ znaczenie tego gestu - czystoÊç (in lumborum praecinctione castitas - w przepasaniu - czystoÊç). Podobnà symbolik´ wskazywa∏ Amalary z Metz (Liber officiorum II,22,2). Pasek nie musi byç stosowany, jeÊli krój alby jest odpowiedni (OWMR 81,298). 3. Kom˝a Kom˝a jest skróconà albà, stàd jej symbolika jest identyczna: oznacza czystoÊç duszy, stan ∏aski uÊwi´cajàcej. Pierwotnie u˝y- wana by∏a w chórze podczas sprawowania liturgii godzin, a poczàwszy od XIV w. do innych funkcji liturgicznych. 4. Pelerynka, kapturek, sutanka, rewerenda Kapturek (pelerynka) jest szatà zak∏adanà przez ministranta na kom˝´. Jej kolor odpowiada kolorowi szat liturgicznych. Sutanka jest szatà u˝ywanà przez ministranta, kiedy nie ubiera on alby. Wk∏adana jest pod kom˝´. Nie posiada symboliki, ale jest stosowana ze wzgl´dów estetycznych. Jest koloru czarnego, bàdê odpowiadajàcego kolorowi szat liturgicznych. Rewerenda jest krótsza od sutanki. Ubiera si´ jà od pasa w dó∏. 5. Humera∏ Humera∏ wywodzi si´ od staro˝ytnej chusty, którà ludzie z wy˝szych sfer spo∏ecznych okrywali szyj´ i ramiona. W IX w. sta∏ si´ szatà liturgicznà symbolizujàcà he∏m zbawienia (Ef 6,17; 1Tes 5,8), co akcentowa∏a modlitwa odmawiana przez kap∏ana przy nak∏adaniu humera∏u. DziÊ jest rzadko u˝ywany. Zatraci∏ równie˝ swà symbolik´ i stosowany jest praktycznie wy∏àcznie ze wzgl´dów estetycznych. 6. Ornat Ornat jest szatà wzorowanà na rzymskim p∏aszczu bez r´kawów. Z czasem zacz´to go przyozdabiaç - niekiedy bardzo bogato, a jednoczeÊnie zmniejszano boczne cz´Êci, by nie kr´powa∏y swobody ruchów. Obecnie odzyska∏ ornat swój pierwotny kszta∏t, ale ozdoby sta∏y si´ skromniejsze. Cz´stym motywem jest krzy˝ stanowiàcy symbol ofiary Chrystusa. Ornatu u˝ywano pierwotnie podczas sprawowania wszystkich czynnoÊci kap∏aƒskich. Obecnie jest on szatà u˝ywanà przez biskupa i kap∏ana podczas sprawowania Eucharystii oraz wielkopiàtkowej Liturgii m´ki Paƒskiej. 7. Kapa Kapa pierwotnie by∏a strojem ksià˝´cym i królewskim. Z czasem wesz∏a do u˝ytku w ramach liturgii - najpierw w czasie procesji (jako ochrona przed deszczem), a póêniej zacz´to jej u˝ywaç przy przewodniczeniu liturgii godzin, udzielaniu sakramentów Êwi´tych poza Mszà Êw. oraz podczas prowadzenia nabo˝eƒstw eucharystycznych, Liturgii S∏owa i pogrzebu. 8. Stu∏a Stu∏a kszta∏tem przypomina szarf´ lub wst´g´, przewa˝nie rozszerzonà na koƒcach. Kap∏an (prezbiter) i biskup noszà jà zawieszonà na obu ramionach, zaÊ diakon - spi´tà przewieszonà przez lewe rami´. Stu∏a jest oznakà w∏adzy kap∏aƒskiej. 9. Welon Welon u˝ywany jest przez kap∏ana wtedy, gdy b∏ogos∏awi on wiernych NajÊwi´tszym Sakramentem obecnym w monstrancji. Welon jest nak∏adany na ramiona kap∏ana w czasie liturgii przez zakrystiana albo ministranta przed samym b∏ogos∏awieƒstwem. B∏ogos∏awieƒstwo NajÊwi´tszym Sakramentem w monstrancji nazywamy b∏ogos∏awieƒstwem sakramentalnym. Kap∏an u˝ywa welonu tak˝e w procesji, podczas której niesiona jest monstrancja. 10. Dalmatyka Szata liturgiczna noszona w czasie liturgii przez diakonów. Diakon zak∏ada dalmatyk´ na alb´ i stu∏´. Pierwotnie dalmatyka by∏a strojem Êwieckim, przyjmuje si´ ˝e pochodzi ona z Dalmacji, stàd te˝ jej nazwa. Dalmatyka jest znakiem urz´du, zaszczytu diakona us∏ugujàcego Chrystusowi Eucharystycznemu. Wed∏ug modlitwy odmawianej w dawnej liturgii podczas nak∏adania dalmatyki jest ona szatà radoÊci i symbolem nadprzyrodzonej sprawiedliwoÊci. 11. Piuska Piuska jest okràg∏à nakryciem g∏owy stosowanym przez papie˝a (bia∏a), biskupów (fioletowa), kardyna∏ów (czerwona) i opatów (kolor zale˝y od zakonu). Zdejmuje si´ jà podczas sprawowania Eucharystii (od Sanctus do Komunii Êw.) oraz podczas wystawienia NajÊwi´tszego Sakramentu. 10 Niezale˝noÊç i dyskrecja Kawiarnia „Carmadone”, ul. D∏uga 14, Wroc∏aw. Przy stoliku siedzà dwie przyjació∏ki: Martyna i Anastazja. M: Jestem niezale˝na, robi´ to, co chc´. W∏aÊciwie to nie interesuje mnie opinia innych na mój temat, wa˝ne jest moje zdanie. Co mnie obchodzi, co ludzie o mnie myÊlà, jakie to ma znaczenie? Wszyscy na roku sà beznadziejni, nikt mnie nie lubi, chocia˝ ja im nic nie zrobi∏am, to po prostu L. obrobi∏a mnie i teraz oni myÊlà, ˝e ja taka jestem, ale to wcale nieprawda, ja taka nie jestem jak ona mówi. Ona to zrobi∏a specjalnie, bo pok∏óci∏a si´ ze mnà i teraz chce, aby inni te˝ mnie nie lubili. I uda∏o jej si´: ca∏a grupa si´ ode mnie odsun´∏a... A: No co ty, nie ca∏a, a W.? S.? Nie odsun´li si´ od ciebie, przecie˝. M: No oni jeszcze jako jedyni ze mnà gadajà, ale te˝ nie wiadomo, co o mnie myÊlà. Bo nie wiadomo, co ona im na mnie nagada∏a. Niby tak w kurtuazyjnej rozmowie sà mili, ale w sumie? Wiadomo? Mili sà, bo chcà zachowaç pozory, ˝e u nas w grupie niby jest tak fajnie, ˝e jesteÊmy zgrani, ale naprawd´ to jestem im oboj´tna. Równie dobrze mog∏oby mnie nie byç. Oni te˝ sà mi oboj´tni. Co mnie obchodzi, co oni o mnie myÊlà. Nie wiem jak mog∏am si´ kiedyÊ przyjaêniç z L. Tak obgaduje ludzi, swojà przyjació∏k´... Nie znosz´ jak si´ ludzi obgaduje. Ona jest beznadziejna, a widzia∏aÊ jej faceta? A: A tak, pozna∏am go w zesz∏ym tygodniu, zrobi∏ na mnie mi∏e wra˝enie. M: No co ty?! Przecie˝ on jest koszmarny, w ogóle samochodem nie umie jeêdziç. Skàd ona go wytrzasn´∏a? A w sumie dobrze, ˝e go ma, sà siebie warci, oboje tacy beznadziejni i denni. Gdyby nie ty, to nie wiem jakbym na tych studiach wytrzyma∏a, wszyscy si´ ze mnie Êmiejà i wykorzystujà mnie. Biorà na przyk∏ad ode mnie notatki, a sami g∏upki nie ∏a˝à na wyk∏ady i nawet „dzi´kuj´” nie po- wiedzà. Nawet w korytarzu „czeÊç” nie powiedzà. Ja rano zwlekam si´ z ∏ó˝ka, jad´ ÊciÊni´ta w tym koszmarnym t∏oku w autobusie, potem s∏ucham i pisz´ na tych wyk∏adach, a te lenie Êpià sobie w ∏ó˝kach, a potem biorà ode mnie notatki!!! A: To im nie dawaj tych notatek skoro ci´ to tak boli. M: No choraÊ? Jak im nie dam, to co o mnie powiedzà? ˚e jestem samolubna i egoistyczna. W sobot´ D. mia∏ urodziny zaprosi∏ ca∏à grup´ tylko mnie nie!!! A: Na pewno by∏o ci przykro... M: No co ty?! Przecie˝ oni wszyscy mnie nie obchodzà, wcale si´ tym nie przej´∏am, poza tym D. kumpluje si´ z takim nieciekawym towarzystwem, to w ogóle nie mój poziom. A: Tak? A mi by∏oby przykro, jakby ktoÊ z mojej grupy zaprosi∏ wszystkich tylko nie mnie. M: No co ty, ja si´ nimi nie przejmuj´, co oni wszyscy mnie obchodzà? Wkurza ich, ˝e jestem taka niezale˝na i nie dbam o ich zdanie. Nawet jakby mnie zaprosi∏ nie posz∏abym, bo bym si´ tam wynudzi∏a na Êmierç. A: No to dobrze, to przynajmniej nie jest ci smutno. M: Wcale nie jest mi smutno, jestem zadowolona i szcz´Êliwa, jestem samowystarczalna, po co mi oni wszyscy do szcz´Êcia potrzebni? Lubi´ z tobà rozmawiaç, tak dobrze mnie rozumiesz, jesteÊ takà fajnà kumpelà. A: Wiesz co, musz´ lecieç... Ale zobacz idzie E.!!! (A. wychodzi, przy stoliku siada E.) E: CzeÊç Martyna, mi∏o ci´ widzieç. Co s∏ychaç? M: Stara bieda. Przed chwilà uci´∏am sobie pogaw´dke z A. Ale ona jest g∏upia. E: Dlaczego? Przecie˝ si´ kumplujecie z tego co zauwa˝y∏am. M: Tam zaraz kumplujemy, tylko znajoma. Ona wcale nie rozumie mnie i moich problemów, a poza tym s∏ysza∏am, ˝e mnie obgaduje bezczelnie za moimi plecami. KiedyÊ myÊla∏am, ˝e si´ nawet przyjaênimy, ale nie... nadajemy na innych falach. Ja jej coÊ opowiadam, a ona skwituje to ledwo pó∏ zdankiem, wcale si´ mnà nie interesuje ani nie obchodzà jej moje problemy. A nawet jak ju˝ coÊ powie, to w ogóle nietrafne, ona wcale mnie nie zna, a chyba uwa˝a si´ nie wiadomo dlaczego za jednà z moich lepszych kole˝anek. Nikt mnie nie zna, nikt nie wie jaka naprawd´ jestem. I bardzo dobrze, co ich to obchodzi, wszystko by chcieli wiedzieç, a ja przecie˝ jestem samowystarczalna. Nie znosz´ jak ktoÊ tylko w kó∏ko gada o sobie, a innym nie daje si´ wypowiedzieç. Ja umiem s∏uchaç ludzi, zawsze ich s∏ucham. E: No tak. M: Sama przyznaj, co to by∏aby za rozmowa kiedy jedna osoba bez przerwy nawija i drugà zmusza do s∏uchania. I na dodatek nie obchodzi jà wcale, co ta druga osoba ma do powiedzenia. Niestety, ale w∏aÊnie tacy sà u nas ludzie na roku. Wszyscy tylko nawijajà, obgadujà si´ od rana do wieczora. Och jak dobrze, ˝e ja taka nie jestem i ˝e oni mnie wcale nie obchodzà! E: Masz racj´, dobrze, ˝e przynajmniej my dwie jesteÊmy normalne. Dorota Suszniak 11 SamotnoÊç wÊród ludzi Ania Bieda - jest studentkà trzeciego roku Politologii ˚yjemy w epoce trzeciej fali - fali informacyjnej, której symbolem jest niewàtpliwie komputer. Alvin Toffler uwa˝a, ˝e Êwiat rozwija si´ poprzez nadchodzenie kolejnych fal. Pierwsza fala by∏a fazà rolniczà, w której powsta∏o tradycyjne spo∏eczeƒstwo ˝yjàce wg. praw natury. JednoczeÊnie spo∏eczeƒstwo to by∏o niech´tne wszelkim zmianom. Druga fala to fala przemys∏owa, w której to nastàpi∏a standaryzacja pracy, produkcji, narz´dzi a przede wszystkim myÊlenia. Nastàpi∏a tak˝e specjalizacja w jednej czynnoÊci, która objawia∏a si´ produkcjà masowà. Trzecia faza to fala, w której dominuje indywidualizm, kreatywnoÊç, zró˝nicowanie Êwiata. Okres ten jest równie˝ nieroz∏àcznie zwiàzany z ogromnym post´pem techniki i rozwojem nauki. Post´pu tego nie mo˝emy zatrzymaç, poniewa˝ wówczas musielibyÊmy zabroniç cz∏owiekowi rozwijaç si´. Bowiem to w∏aÊnie cz∏owiek jest twórcà lepszych technologii i odkrywcà nowych wynalazków, które majà u∏atwiç mu ˝ycie. Chcia∏abym spojrzeç na trzecià fal´ z dwóch stron - negatywnej i pozytywnej. Nigdy nie jest tak, ˝e coÊ ma tylko wady albo tylko zalety, posiada zarówno wady jak i zalety. Tak samo jest z trzecià falà, która obecnie zalewa spo∏eczeƒstwo. W przeciwieƒstwie do drugiej fali, w której cechà charakterystycznà by∏a masowoÊç, tutaj mamy rozluênienie wi´zi mi´dzyludzkich i indywidualizm jednostki. Internet u∏atwia prac´mo˝emy wykonywaç zlecenia w domu i wysy∏aç gotowà prac´ e-mailem. W ten sposób nie musimy przemieszczaç si´, traciç czasu w korkach. Ale sprzyja tak˝e samotnoÊci cz∏owieka i rozluênieniu wi´zi spo∏ecznych. Ju˝ nie musimy wychodziç z domu, ˝eby spotkaç si´ ze znajomymi, wystarczy usiàÊç przed monitorem komputera i wejÊç na gadu gadu, lub na czat, czy forum dyskusyjne. W niektórych sytuacjach rzeczywiÊcie jest to jedyna mo˝liwoÊç kontaktu (jeÊli nasza kole˝anka przebywa w innymi mieÊcie, czy kraju), ale czy normalne jest, ˝e osoby pracujàce w jednym pokoju porozumiewajà si´ ze sobà za pomocà gadu gadu? Poza tym, bycie w cyberprzestrzeni zapewnia nam poczucie bezpieczeƒstwa, a tak˝e u∏atwia zak∏adanie masek i odgrywanie dowolnych ról. Mog´ udawaç, ˝e jestem szcz´Êliwa nawet kiedy po policzku p∏ynà ∏zy, bo mój rozmówca ani mnie nie widzi, ani nie s∏yszy. A poza tym jakà mam gwarancj´, ˝e osoba z którà rozmawiam to rzeczywiÊcie moja kole˝anka, a nie ktoÊ zupe∏nie obcy? Innym negatywnym przejawem nowych Êrodków technicznych jest powstawanie strze˝onych osiedli. Zygmunt Bauman w swojej ksià˝ce: „Razem, osobno” podkreÊla, ˝e to sam cz∏owiek dobrowolnie zamyka si´ w pewnego rodzaju getcie. Mieszkamy w nowoczesnych osiedlach, pilnie strze˝onych i nie znamy ˝adnego ze swoich sàsiadów. JesteÊmy otoczeni kratami a przed wejÊciem, w budce siedzi stra˝nik. Mo˝na sobie zadaç pytanie - przed czym si´ chronimy? Wydaje mi si´, ˝e przed drugim cz∏owiekiem. Ale nie przed napaÊcià z jego strony, ale nie dopuszczamy innych ludzi, bo mogliby odkryç nasze prawdziwe ja. Zdanie: „Czas zaczyna biec inaczej dla ka˝dego z nas” bardzo dobrze obrazuje t∏um ludzi biegnàcy codziennie chodnikami. Ka˝dy biegnie nie patrzàc, co jest wokó∏ niego. Nawet gdyby ktoÊ upad∏ pod naszymi nogami ... prawdopodobnie byÊmy tego nie zauwa˝yli. Cz´sto przyglàdam si´ tym ludziom wyglàdajà jakby mieli klapki na oczach i nic poza swojà trasà nie widzieli. T´po ˝ycia jest bardzo szybkie - jeÊli czegoÊ nie zrobisz teraz, to prawdopodobnie nie zrobisz tego ju˝ nigdy. Zupe∏nie inaczej ˝yje si´ w mniejszych miastach albo na wsi. Tam nikt nigdzie nie biegnie, na wszystko jest czas. Najwa˝niejsze jest spotkanie z drugim cz∏owiekiem i rozmowa z nim. Bardzo dobrym przyk∏adem sà pielgrzymki piesze, które majà miejsce w lipcu i sierpniu. Cz∏owiek rano wstaje i jedynym jego celem jest dojÊcie do noclegu. Wtedy ka˝dy ma czas dla siebie i dla drugiego cz∏owieka, nikt nigdzie si´ nie spieszy. I wbrew pozorom takà form´ sp´dzenia wakacji wybiera du˝o m∏odych ludzi. Sà to Ci sami ludzie, którzy od wrzeÊnia w∏àczajà si´ w „bieg po ulicy”. Byç mo˝e wynika to z faktu, ˝e w du˝ych miastach ˝yje si´ ju˝ wed∏ug trzeciej fali, a w miasteczkach jest jeszcze druga, a nawet pierwsza fala. Walka z falà nie ma sensu - zbyt du˝o mamy do stracenia, dlatego ∏atwiej jest si´ jej poddaç. Niestety wyglàda to doÊç pesymistycznie - zostanà zerwane wszelkie wi´zi spo∏eczne, ka˝dy b´dzie ukrywa∏ si´ za monitorem komputera, ale... jest jeszcze druga strona. Ka˝dy z nas potrzebuje choç chwilk´ samotnoÊci, ale nikt nie chce byç samotny. Chcemy byç doceniani jako indywidualnoÊci, ale jednoczeÊnie chcemy, aby by∏ przy nas ktoÊ, kto podzieli naszà radoÊç. Cz∏owiek jest istota spo∏ecznà, nie potrafi ˝yç jak samotna wyspa - potrzebuje drugiego cz∏owieka. Nasze obecne zagubienie wynika z nowej sytuacji, nowych technologii, ale kiedy ju˝ to poznamy znowu zat´sknimy za spotkaniami ze znajomymi, kupowaniem ciuchów w sklepie a nie przez internet. Poza tym wi´kszoÊç z nas chce byç szcz´Êliwym, a szcz´Êcia nie dajà pieniàdze, dobrze p∏atna praca nie dajàca satysfakcji, najnowszy model samochodu, willa z basenem - owszem one umilajà nam ˝ycie, ale to nie wystarczy. Szcz´Êcie to dom pe∏en mi∏oÊci, w którym czeka kochana osoba, to przyjaciele, do których mo˝na zawsze zadzwoniç. Najwa˝niejsze jest ˝ycie w zgodzie z samym sobà i swoimi przekonaniami. Zadaniem cz∏owieka ˝yjàcego w trzeciej fali jest odzyskanie sensu ˝ycia, który gdzieÊ po drodze zgubi∏. Na zakoƒczenie mo˝na przywo∏aç s∏owa Karola Wojty∏y: „tylko dwie obràczki majà jakàÊ wartoÊç, ka˝da z osobna nic nie znaczy”- tak samo jest z ˝yciem cz∏owieka. To inni ludzie nadajà sens naszemu ˝yciu, bez ich obecnoÊci jesteÊmy puÊci. 12 BYå MISJONARZEM „Cia∏o nie ˝yje wiecznie - przemija. Nazwisko? Niewa˝ne. Wa˝ny jest tylko czyn. Czyn ràk, ducha lub serca.” Pierwsze kroki na Czarnym Làdzie, w g∏owie k∏´bek myÊli: czy inny j´zyk nie b´dzie stanowi∏ problemu? Czy uda mi si´ stawiç czo∏a wszelkim przeciwnoÊcià? Czy dam rad´? Czy podo∏am? Tak wiele pytaƒ a brak odpowiedzi... Nieopodal stolicy Zambii - Lusaki, w ma∏ej miejscowoÊci Chilanga znajduje si´ Hospicjum Matki Mi∏osierdzia, które zapewnia opiek´ medycznà, duchowà i psychologicznà, a tak˝e wsparcie, tak bardzo potrzebne ludziom z okolicznych Êrodowisk. Wi´kszoÊç pacjentów hospicjum to nosiciele HIV/AIDS, lecz zdarzajà si´ tak˝e osoby, które nie sà seropozytywne, lecz cierpià na inne powa˝ne choroby jak malaria czy gruêlica. W∏aÊnie w tym miejscu sp´dzi∏am 3 miesiàce, starajàc si´ ca∏kowicie poÊwi´ciç potrzebujàcym. Przekona∏am si´, i˝ prawdà jest, ˝e im wi´cej si´ daje tym wi´cej si´ otrzymuje. Czas sp´dzony w Afryce nauczy∏ mnie wi´cej ni˝ dotychczasowe 20 lat mojego ˝ycia. Poczàtki w Afryce nie by∏y ∏atwe. Trzeba by∏o si´ przyzwyczaiç do warunków tam panujàcych. S∏oƒce wstaje zawsze o 6 zachodzi o 18. Obowiàzków by∏o wiele. Dzieƒ rozpoczyna poranny obchód w hospicjum, potem zastrzyki, kroplówki, zmiany opatrunków, podawanie leków, pobieranie krwi, zabiegi, robienie testów, przyjmowanie pacjentów czy wizyty u chorych w buszu. Czasem trzeba by∏o przygotowaç jedzenie, nakarmiç tych, którzy nie byli w stanie sami jeÊç czy poÊcieliç ∏ó˝ko. A co najwa˝niejsze - byç przy i z potrzebujàcymi. Zaraz po moim przyjeêdzie w domku, w którym mieszka∏am, mia∏am spotkanie z pajàkami gigantami i jaszczurkami. Poczàtkowo ba∏am si´ ich, ale ju˝ po jakimÊ czasie sta∏y si´ moimi ,,przyjació∏mi”:) Ale to nie koniec niespodzianek, jakie przygotowa∏a dla mnie Zambia. Po paru godzinach, kiedy zosta∏am sama, a by∏ ju˝ wieczór zabrak∏o pràdu i wody. Do tego te˝ z czasem zdà˝y∏am si´ przyzwyczaiç. Ka˝dy dzieƒ przynosi∏ nowe do- Êwiadczenia. Obcy dotàd dla mnie kraj sta∏ si´ moim drugim domem. Przyczynili si´ do tego w znacznym stopniu ludzie tam mieszkajàcy. Niesamowicie ciep∏e przyj´cie i otwartoÊç ,,tubylców” sprawi∏y, ˝e nie mog∏am czuç si´ samotna. Jest pewna ró˝nica pomi´dzy znaczeniem s∏owa hospicjum - u nas to miejsce dla ludzi, którzy sà w stanie terminalnym, tam to miejsce dla tych, którzy sà bardzo chorzy, ale cz´sto wychodzà do domu. Wystarczy tylko, ˝e Êpià na ∏ó˝ku, jedzà kilka razy dziennie (bo w domu to zazwyczaj raz) mogà si´ wykàpaç i dostanà witaminy i niezb´dne leki. Tak proste rzeczy ratujà ich ˝ycie, nie zawsze jednak na d∏ugo, bo niejednokrotnie po jakimÊ czasie wracajà do nas i umierajà w hospicjum. Jednà z naszych pacjentek by∏a Grace, przywioz∏a jà mama, w stanie krytycznym. 30 letnia dziewczyna wa˝y∏a nieca∏e 30 kg. Zakrywa∏a si´ kocem, nie chcia∏a z nami rozmawiaç, nie chcia∏a jeÊç, braç leków. By∏ tego jeden powód: kiedy dowiedzia∏a si´, ˝e jest HIV pozytywna zostawi∏ jà mà˝, dzieci zabra∏a siostra, straci∏a wszystko, wi´c nie chcia∏a ˝yç. Wystarczy∏o jednak kilka s∏ów, aby poczu∏a si´ kochanà i potrzebnà. Tydzieƒ przed moim wyjazdem Grace o w∏asnych si∏ach wysz∏a do domu nie mogàc doczekaç si´ spotkania z dzieçmi. Grace jest tylko jednà 13 BYå MISJONARZEM z osób, której s∏owa otuchy i wyciàgni´ta d∏oƒ przywróci∏y nadzieje. Wieczorami wraz z pacjentami hospicjum szczególnie tymi najm∏odszymi graliÊmy i ÊpiewaliÊmy. Hitem sta∏ si´ przebój Arki Noego ,,Âwi´ty uÊmiechni´ty” Jedna z dziewczynek nie chcia∏a nigdy Êpiewaç, nie mia∏a si∏y, by∏a smutna, nigdy si´ nie uÊmiecha∏a. Pewnego razu podesz∏a jednak do mnie, chwyci∏a za ràczk´ i powiedzia∏: ,,Taki du˝y, taki ma∏y”. S∏owa tej ma∏ej dziewczynki sprawi∏y, ˝e wiedzia∏am, ˝e jestem we w∏aÊciwym miejscu. Niesamowite by∏y tam Eucharystie, przepe∏nione Êpiewem, taƒcem, prawdziwà radoÊcià. Ludzie do KoÊcio∏a przychodzà ze swoim Pismem Âwi´tym i uwa˝nie Êledzà czytania i Ewangeli´. Jest tam stosunkowo ma∏o katolików, ale podczas cotygodniowej Mszy w hospicjum widaç by∏o prawdziwà jednoÊç koÊcio∏ów. W Eucharystii uczestniczyli wszyscy: ZielonoÊwiàtkowcy, AdwentyÊci Dnia Siódmego, Âwiadkowie Jehowy, protestanci, New Apostolic i Old Apostolic, wyznawcy KoÊcio∏a Zambijskiego i wiele innych. Wszyscy modli si´ razem. Ka˝dy postawiony na mojej drodze cz∏owiek mia∏ swojà w∏asnà niepowtarzalnà histori´. Wi´kszoÊç z nich ∏àczy∏o jedno - byli zara˝eni wirusem HIV. Niektórzy nie wierzyli w istnienie choroby, chocia˝ byli na ∏o˝u Êmierci, inni nie mogli wybaczyç sobie, ˝e byli tak lekkomyÊlni i na w∏asne ˝yczenie stali si´ nosicielami, jeszcze inni, do których cia∏a HIV dosta∏ si´ z mlekiem matki nie mogli tego pojàç. By∏y te˝ dzieci, które po Êmierci swoich rodziców trafi∏y do kogoÊ z rodziny, jednak nie zawsze znajdowa∏y tam mi∏oÊç i opiek´, wr´cz przeciwnie czeka∏o tam na nie upokorzenie, wykorzystywanie psychiczne i fizyczne. Oni nie oczekiwali jednak wspó∏czucia, oczekiwali obecnoÊci. Byç przy nich i z nimi w ich cierpieniu i bólu, trzymaç za r´k´ w ostatniej godzinie, widzieç ostatnie spojrzenie i s∏yszeç ostatnie s∏owo, tchnienie... to nie jest ∏atwe. Cisnà si´ ∏zy i chc´ si´ krzyczeç... i tylko jedno pytanie: dlaczego? Wiele rzeczy jest tu niezb´dnych, brakuje jedzenia, leków, ubraƒ, czasem pràdu i wodyjest si´ bezsilnym wobec tej rzeczywiÊci. Mimo tego, ˝e by∏o wiele trudnoÊci, którym nale˝a∏o stawiç czo∏o, wiem, ˝e warto. Dla jednego uÊmiech, dla uÊcisku d∏oni, dla spojrzenia pe∏nego wdzi´cznoÊci - warto. Teraz wiem, ˝e bycie misjonarzem nie jest ∏atwe. Obok pi´knych radosnych dni sà te trudne, kiedy chce si´ uciec, wróciç do domu, dni, w których p∏ynà ∏zy, gdzie braknie si∏. Najwa˝niejszy jednak jest cel: jestem po to, aby s∏u˝yç. Za ka˝dym razem, kiedy patrz´ na zdj´cie z Afryki powracajà wspomnienie. Tego nie mo˝na zapomnieç. Czas sp´dzony tam by∏ dla mnie prawdziwym b∏ogos∏awieƒstwem. Jak powiedzia∏ mi tamtejszy misjonarz ,,bakcyla po∏kn´∏aÊ, wi´c b´dziesz musia∏a tu wróciç”... KiedyÊ us∏ysza∏am takà oto histori´: Pewien cz∏owiek przechadzajàc si´ brzegiem morza zauwa˝y∏ niezliczonà liczb´ meduz, które fale wyrzuci∏y na brzeg. Natychmiast zabra∏ si´ do wrzucania ich z powrotem do wody. Uwa˝nie obserwowa∏ go w tym czasie drugi cz∏owiek, który nie opar∏ si´ podejÊç i zwróciç uwag´ nieznajomemu: ,,Co ty robisz cz∏owieku? Zobacz ile tu meduz, nie uda si´ Tobie ocaliç wszystkich i wrzuciç je ponownie do morza! Twoje starania nie majà sensu! To nie ma znaczenia!” Cz∏owiek zatrzyma∏ si´ na chwilk´, popatrzy∏ na trzymanà w∏aÊnie w r´ku meduz´, po czym spojrza∏ na nieznajomego i z uÊmiechem odpar∏: ,,Dla tej jednej ma” po czym wrzuci∏ jà do wody. Ka˝dy z nas jest Êwiadomy, ˝e nie uda nam si´ pomóc wszystkim, którzy pomocy potrzebujà, nie uda nam si´ nawet do nich wszystkich dotrzeç, ale to nie powód do rezygnacji. Jestem, pewna, ˝e nawet dla jednej osoby czy rodziny, dla jednego uÊmiechu warto. Warto si´ trudziç i poÊwi´ciç siebie. To ma sens i to ogromny. Przemierzajàc drog´ naszego ˝ycia napotykamy ró˝ne wyzwania, czasami trzeba zrezygnowaç z wielu rzeczy, aby osiàgnàç wymarzony cel. Wiem, ˝e jest wiele osób, których droga jest pe∏na przeszkód. Mo˝e, gdy chwycisz ich za r´k´ b´dzie im ∏atwiej iÊç? Towarzyszyç innym to prawdziwe poÊwi´cenie. Mo˝e w∏aÊnie Ty podejmiesz to wyzwanie? Bo czasami wystarczy tylko czyjàÊ d∏oƒ zamknàç w swojej d∏oni, wtedy nawet ∏zy smakujà jak szcz´Êcie. Karolina Szpakowska 14 WIERNI DO KO¡CA.PL WIERNI DO KO¡CA.PL ÂLADAMI POZNA¡SKIEJ PIÑTKI Ks. Bosko w ˝yciu „Poznaƒskiej Piàtki” W ostatnim dniu stycznia obchodzimy uroczystoÊç Êw. Jana Bosko. W∏aÊnie 31 stycznia 1888 r. ten wielki wychowawca i przyjaciel ludzi m∏odych narodzi∏ si´ dla nieba. Rodzina Salezjaƒska na ca∏ym Êwiecie dzi´kuje w tych dniach za dar ks. Bosko i jego charyzmatycznà misj´ w KoÊciele, która trwa i pi´knie si´ rozwija. MyÊl´, ˝e dla nas wszystkich ks. Bosko jest wa˝nym punktem odniesienia, w codziennym dà˝eniu do Êwi´toÊci. Nie inaczej by∏o w ˝yciu i m´czeƒskiej drodze „Poznaƒskiej Piàtki” DuchowoÊç ks. Bosko poznali w oratorium salezjaƒskim przy ul. Wronieckiej w Poznaniu. Ucz´szczali tam przez wiele lat formujàc swoje chrzeÊcijaƒskie dusze w radosnym wype∏nianiu codziennych obowiàzków. Tu ugruntowali si´ w wierze i zakochali w ks. Bosko. W ˝ycie oratoryjne anga˝owali si´ ca∏ym sercem stajàc si´ z czasem animatorami ˝ycia religijnego, kulturalnego i sportowego w kipiàcym ˝yciem zak∏adzie salezjaƒskim. Cieszyli si´ autorytetem wÊród m∏odszych kolegów. Ksiàdz Bosko towarzyszy∏ naszym bohaterom tak˝e na drodze m´czeƒstwa. Cz´sto dowo∏ywali si´ do niego w listach wysy∏anych do najbli˝szych. Opiece i wstawiennictwu ksi´dza Bosko polecali ÂLADAMI POZNA¡SKIEJ PIÑTKI swoje rodziny w ostatnich listach napisanych tu˝ przed Êmiercià. W wi´zieniu odmawiali modlitwy salezjaƒskie znane z oratorium. Wi´kszoÊç z nich odtwarzali z pami´ci, dlatego Edek Kazimierski w jednym z listów wys∏anych z wi´zienia w Neukoln, prosi∏ o przes∏anie mu nowenny do Êw. Jana Bosko. Ch∏opcy modlili si´ tak˝e, wedle zaleceƒ Êwi´tego wychowawcy do Maryi Wspomo˝ycielki Wiernych. W wi´ziennych warunkach starali si´ przypominaç duchowe wskazania Êwi´tego. Franciszek K´sy pisa∏ do rodziny: „We Wronkach (...) postanowi∏em ˝yç inaczej, tak jak nam kaza∏ ksiàdz Bosko, ˝yç, aby si´ Bogu i Jego Matce podobaç.” Podobnie pisa∏ Klinik: „Ró˝aniec Twój mam zawsze przy sobie (czy b´dzie póêniej mo˝liwe, wàtpi´) gdy˝ wiem, ˝e jest to tak, jak powiedzia∏ Êw. J. Bosko, najskuteczniejsza modlitwa”. W jego wi´ziennej celi w Berlinie znalaz∏ si´ na Êcianie obraz ks. Bosko. Ch∏opiec wspomina∏ o tym w swojej wi´ziennej korespondencji: „Lecz Bóg i Wspomo˝ycielka jest zawsze z nami, a przy takiej opiece nigdy nie zginiemy. (...) U mnie w celi na jednej ze Êcian wisi obrazek Êw. J Bosko z relikwià, a ni˝ej po obu bokach oprawione fotografie najdro˝szych osób”. Bioràc przyk∏ad z „Poznaƒskiej Piàtki” starajmy si´ tak jak oni kochaç ks. Bosko i odwo∏ywaç do niego w trudnych chwilach. ks. Jaros∏aw Wàsowicz 15 WIERNI DO KO¡CA.PL WIERNI DO KO¡CA.PL WOKÓ¸ POZNA¡SKIEJ PIÑTKI Powrót „Poznaƒskiej Piàtki” do wi´zienia we Wronkach Jednym z wielu miejsc wi´ziennej katorgi na m´czeƒskiej drodze Poznaƒskiej Piàtki by∏y Wronki. Ch∏opcy zostali tu osadzeni w listopadzie 1940 i przebywali w wi´zieniu do 23 kwietnia 1941 r. We Wronkach swoje pierwsze wi´zienne Bo˝e Narodzenie i Wielkanoc. W okresie okupacji (6. IX. 1939 - 20. I. 1945) obiekt wi´zienny we Wronkach w∏àczony zosta∏ w system wi´zieƒ sàdowych III Rzeszy w ramach Kraju Warty. By∏o to jedno z wi´kszych wi´zieƒ (Strafgefangins) na ziemiach wcielonych do hitlerowskich Niemiec. Przez ca∏y okres okupacji przez wi´zienie to przesz∏o ponad 28 000 wi´êniów. Liczba ta nie obejmuje jeƒców, zak∏adników i innych osób osadzonych we Wronkach w pierwszych tygodniach okupacji. Wi´zienie w okresie okupacji hitlerowskiej by∏o miejscem masowej eksterminacji. W skutek wyjàtkowo ci´˝kich warunków bytowych i stosunku niemieckiego personelu w wi´zieniu tym zmar∏y co najmniej 804 osoby. Z Wronek „Poznaƒska Piàtka” zosta∏a przewieziona do wi´zieƒ w Berlinie, ale... po 65 latach ch∏opcy znów tu trafili. Sta∏o si´ to za sprawà wspólnoty Odnowy w Duchu Êw. „Nazaret”, która gromadzi si´ przy parafii Êw. Rodziny w Pile. Od lat wspólnota przygotowuje paczki Êwiàteczne dla wi´êniów. Trafiajà one do skazanych osadzonych we Wronkach. W tym roku do paczek zosta∏y do∏àczone ma∏e ksià˝eczki zawierajàce ˝yciorysy b∏ogos∏awionych oratorianów oraz ich listy napisane do rodzin w ostatnich godzinach ˝ycia. Zosta∏y one wydane przez Salezjaƒskie Stowarzyszenie Wychowania M∏odzie˝y, i rozdawane by∏y wczeÊniej wszystkim uczestnikom zlotu m∏odzie˝y salezjaƒskiej w Rumi, który odby∏ si´ pod has∏em „Tacy sami jak my”. ks. Jaros∏aw Wàsowicz SDB Animatorzy MGS w Poznaniu W Poznaniu, w dniach 5-7 stycznia 2007 odby∏o si´ drugie spotkanie Ekipy odpowiedzialnej za organizacj´ Forum Animatorów Salezjaƒskiego Ruchu M∏odzie˝owego. W spotkaniu uczestniczy∏o 19 osób z terenu ca∏ej Polski. Szefem ekipy jest ks. Dariusz Bartocha sdb. W prace przygotowawcze zaanga˝owane sà równie˝ osoby odpowiedzialne za duszpasterstwo m∏odzie˝owe w polskich prowincjach Salezjanów i Salezjanek. W czasie spotkania ustalono mi´dzy innymi has∏o Forum: Kocham Ci´, ˚ycie! WOKÓ¸ POZNA¡SKIEJ PIÑTKI Spotkanie by∏o okazjà do odwiedzenia Oratorium przy ul. Wronieckiej. Ksiàdz Andrzej Godyƒ sdb przybli˝y∏ m∏odzie˝y histori´ „Poznaƒskiej Piàtki”. Animatorzy mieli równie˝ okazj´ zobaczyç oryginalne zdj´cia, listy i inne dokumenty zwiàzane z ˝yciem B∏ogos∏awionych. Du˝ym zainteresowaniem cieszy∏ si´ pami´tnik Edy Kaêmierskiego pisany szyfrem. Zwieƒczeniem spotkania by∏a uroczysta Msza Êwi´ta, sprawowana w tej samej Êwiàtyni, w której modli∏a si´ „Poznaƒska Piàtka”. Módlmy si´ za wstawiennictwem Poznaƒskiej Piàtki Prosz´ goràco o modlitw´ o zdrowie, Bo˝e b∏ogos∏awieƒstwo i wszelkie potrzebne ∏aski dla Marty. Z serca dzi´kuj´… Prosz´ o modlitw´ za zdane egzaminy Marysi i Micha∏a. Z serca dzi´kuj´… Módlmy si´ za wstawiennictwem Poznaƒskiej Piàtki o szcz´Êliwà operacj´ (w szpitalu w Poznaniu), zdrowie i si∏y w cierpieniu dla Danusi i jej najbli˝szych…. Za tych, którzy kiedykolwiek prosili nas o modlitw´, którym jà obiecaliÊmy i za tych, którzy jej potrzebujà… Zapisz swojà proÊb´ w Ksi´dze Intencji i pomódl si´ za innych – www.wiernidokonca.pl
Podobné dokumenty
Kobiety Pracownicy 50+ - Czytelnia FRSE
ChcielibyÊmy, aby zainspirowa∏y Paƒstwa do tworzenia
nowych pomys∏ów i inicjatyw.